Kiedy jesteśmy dziećmi, świat wydaje nam się nieustającym źródłem zachwytu. Codziennie odkrywamy coś nowego, coś niespodziewanego. Niestety ta umiejętność radowania się każdym drobiazgiem w wielu z nas stopniowo zanika pod wpływem codziennej rutyny. Warto ją jednak w sobie pielęgnować również w dojrzałym wieku.
Taką refleksję przekazuje nam Mały Książę – podróżujący po wszechświecie chłopczyk o złotych włosach, który kochał swoją różę i pragnął nauczyć się wielu nowych rzeczy. Jego podróż jest zarówno dosłowna, jak i symboliczna – z czasem dociera do niego, że nie zawsze tego, co najważniejsze, trzeba szukać daleko. Czasami znajduje się to na wyciągnięcie ręki, pod warunkiem, że będziemy patrzeć nie oczami, ale sercem.
Mały Książę test swojej podróży przechodzi śpiewająco, chociaż nie jest on bynajmniej łatwy i na koniec wymaga podjęcia równie trudnej i dojrzałej decyzji. Tym samym również my, czytelnicy, zapoznajemy się z prawdą, że to, co „poważne” i „dorosłe” wcale nie musi być najważniejsze. I że chociaż nie da się całkowicie uciec przed smutkiem, to niewinność, dobro i przyjaźń zawsze są właściwym kierunkowskazem na drodze, by od nowa siebie odnaleźć.